aaa4 |
|
|
|
Dołączył: 05 Maj 2017 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
Carlos wlal w siebie kolejna dawke mocnego trunku, po czym przewrocil stolik pelniacy funkcje jego baru. Nastepnie wstal i wychodzac z cienia, zblizyl sie do stolu, na ktorym lezalo cielsko potwora.
-Przemieszczanie sie? Popatrzcie na zebra Cadmanna. Te cholerne rany jeszcze sie do konca nie zagoily. - Sylvia mogla teraz spojrzec w jego oczy. Byly zaczerwienione, ale lzy i wstret, ktore w nich zobaczyla, sprawialy, ze lsnily jakims goraczkowym ogniem. - Ta suka wbiegla na pionowa skale. Nie wspiela sie na nia, ale wbiegla. Rabnela w lodz i przegryzla ja, jakby byla zrobiona ze skorki winogrona. Bobbi nie miala najmniejszej szansy, do cholery.
Drzal caly i uspokoil sie dopiero wtedy, gdy Cadmann z tylu scisnal go za ramie. Wygladalo to tak, jakby nagle wycieklo z Carlosa cale napiecie. Stal jeszcze przez chwile przy stole, po czym wrocil do cienia.
-Ja takze to widzialem - odezwal sie Cadmann. - Te potwory maja dwa rozne biegi, szybki i superszybki. Chce uslyszec jakies odpowiedzi.
-Ty widziales i wszyscy pozostali, Cad. Obaj zrobiliscie juz to, co do was nalezalo. Reszte zostawcie nam.
Nagle poczula kopniecie dziecka, wydalo jej sie, ze jej miednica sie rozszerza, i na chwile zakrecilo jej sie w glowie. Z trudem utrzymala rownowage i najwyzszym wysilkiem woli odegnala od siebie zmeczenie. |
|